Ponieważ opadły już emocje , ucichły spory na portalu Fb i jest czas świątecznej zadumy pozwolę sobie na mały komentarz.
Po raz trzydziesty klub "Neptun" gościł uczestników wyścigu barbórkowego. Idea zorganizowania tej imprezy urodziła się w burzliwym, bardzo aktywnym okresie działalności klubów kajakowych, które istniały i działały na terenie Rybnickiego Okręgu Węglowego. Powstała myśl spotkania się w kajaku , kajakarzy wszystkich tych klubów oraz z klubów województw ościennych, z okazji górniczego święta . Chętni zbierali się na terenie Ośrodka Sportów Wodnych i Rekreacji "Pod żaglami" w pierwszą sobotę po Barbórce. Była odrobina rywalizacji ale najważniejsze było zmobilizowanie kajakarzy aby zaprezentować kajakarstwo i górnictwo w jednym wydarzeniu.
W okresie zmian ustrojowych postanowiono rozdrobnione kluby połączyć w jeden silny i tak powstał Ślaski Klub Turystyki Kajakowej "Neptun". Pierwszym jego celem działania było kontynuowanie imprez o zasięgu już ogólnopolskim. Tak też stało się z wyścigiem barbórkowym. Na stałe wpisał się w kalendarz Imprez Polskiego Związku Kajakowego jako ostatnia zorganizowana impreza skupiająca miłośników kajakarstwa w Polsce. Liczba uczestników biorących w niej udział zaczęła przekraczać 120 osób.
Kajakarze gościli na terenie OSWiR "Pod żaglami" długie lata. Bywało, że na cztery dni przed imprezą nie było wiadomo czy ośrodek będzie do dyspozycji. Dwukrotnie uczestnicy nocowali i gościli w innych obiektach hotelowych. Brakowało jednak tego "podżaglowego" klimatu. Tych tanich, peerelowskich pokoi, ciosanej świetlicy, zabaw na korytarzu. Siedem lat temu Zarząd Klubu podjął wyzwanie i zorganizował imprezę trzydniową. Po oficjalnym zakończeniu wyścigu bawiono się, w betonowej stołówce ośrodka, do białego rana.
W roku 2014 ośrodek przejął prywatny przedsiębiorca, który nijak nie potrafił zrozumieć sensu spotykania się tak licznej grupy w tym terminie. Po raz ostatni zorganizowano w tym ośrodku wyścig w roku ubiegłym. Problemem okazały się zamknięte świetlice, niedogrzanie ośrodka, brakujące obiady. Zakończenie w namiocie (podobno ogrzewanym) i biesiada turystyczna były horrorem zarówno dla uczestników jak i dla samych organizatorów. W tym roku po wielu negocjacjach z właścicielem, który narzucał wyższe ceny i swoje warunki nie oferując nic w zamian, organizatorzy postanowli przenieść miejsce organizacji do OSW "Stodoły". Miejsce jest znakomite i nieporównywalne z poprzednim , biorąc pod uwagę ostatnie lata.
Tu przejdę do meritum mojego komentarza.
Od samego początku staraliśmy się stworzyć odpowiedni klimat, dobre warunki pobytowe i turystyczno-sportową rywalizację . Podkreślam turystyczno... Osoby zakręcone pozytywnie dostrzegły klimat, który niepowtarzalnie przenikał przez tę imprezę od lat. Jednak pomimo tego idea turystycznego pływania, niejako w sportowej rywalizacji w tle, uległa w tym roku wypaczeniu. Komisja sędziowska została zarzucona protestami bo:
- czasy były niezgodne z czasami na telefonach, kamerkach i.t.p. urządzeniach
- sędziowie źle odsłuchiwali numery startowe
- nie zgadzał się kilometraż podany w regulaminie
Ręce opadają, szanowni przyjaciele i miłośnicy tej imprezy. Nawet gdyby czasy były rozbieżne, liczy się kolejność dopłynięcia a czas podaje sędzia mety wg swojego przyrządu pomiarowego. Dotychczas podawano czas przypłynięcia pierwszej osady w danej kategorii aby z kolejnymi latami próbowano pobić rekord przepłynięcia. Komisja sędziowska dopuściła do udziału łodzie o konfliktowym przekroju "V". Turyści nie kwestionowali tego ponieważ przyjechali się bawić i rywalizować w duchu turystyki. Sportowcy mieli odmienne zdanie .
Przykre to, ponieważ idea zabawy zaczyna tracić ducha na rzecz twardego sportu i zdobywania wartościowych nagród. Rozumiem wpadki sędziowskie, które zostają zawsze uwzględnione na korzyść składającego protest. Ale na miłość boską to nie mistrzostwa świata.
Niemniej z pokorą przyznaję, że poważnie rozważymy rozdział kategorii łodzi na T i K, jeżeli zaistnieje taka potrzeba. Na pewno dokonamy zmian w regulaminie imprezy a sposób sędziowania i pokonywania trasy ulegnie pewnej modyfikacji.
Ze swej strony chciałbym zapewnić, że wszystkie uwagi będą rozważane i chyba pozostaniemy na nowym miejscu startowym, pomimo dużo większych kosztów. Całość jest chyba jednak warta uwagi, jak to określił jeden z uczestników, cytuję: - "wpadka ze zmianą miejsca jest akceptowalna".
Pozdrawiam
Jan Śledziowski
P.S. To jest mój komentarz, bez ingerencji osób trzecich. Uprzejmie informuję, że nie będę odpowiadał na żadnym forum społecznościowym na ten temat. Dyskusja werbalna na wspólnych spływach jak najbardziej odpowiednia i polecana.